tęsknię za domem

 

dawno nie tęskniłam, nie było za czym, a tak jestem od tęsknoty uzależniona

to już nie te miesiące rozłąki na dwóch kontynentach, kartki wysyłane bez treści, bo przecież co można na nich napisać, kiedy się jest tak daleko od przyszłości

ciężko się tęskni, kiedy nikt nie krzyczy "wracaj!"

kiedy sam musisz wiedzieć, że masz wrócić i to ma sens

bez dramy, po cichu, nie było mnie i jestem - to normalne, spokojnie

czy w samotności mi najlepiej?

jadąć autobusem w obcym mieście, w którym każdy róg jest nowy, myślę sobie jak bardzo bronię się przed wyimaginowanym odrzuceniem - ty robisz coś sam? to ja ciebie nie potrzebuję

a przecież to ja mówiłam o byciu razem, ale w odrębności dusz. i gdzie się podziały moje ideały, hipokrytka

 

a więc wrócę do domu, podleję kwiaty, lawenda już chyba nie zakwitnie

znowu będę czekać, aż wrócisz i będę pytać jak było

ty znowu zapytasz jak było, a ja znowu będe się bronić, bo przecież wiem, że ciebie to tak naprawdę nie obchodzi

...a może jednak?

nie. było w porządku, co chcesz na obiad